12 maja
„PRACA JEGO POŻĄDANY MIAŁA SKUTEK”… o. ALEKSANDER PATAVIN, KOMISARZ APOSTOLSKI
o. Aleksander Patavin (Patavinus, z Padwy) urodził się ok. 1560 r. Wstąpił najpierw w Mediolanie do zakonu teatynów, skąd jako diakon przeszedł do REFORMATÓW. Pełnił obowiązki kaznodziei i lektora teologii (z tytułami lektora i kaznodziei generalnego), a także gwardiana w Caravaggio i Viretti. W chwili otrzymania nominacji na komisarza przebywał w Lugano jako wikariusz klasztoru pod wezwaniem Matki Bożej Anielskiej…
Tenże więc ojciec, jak pisze S. Kleczewski w „Kalendarzu Seraficznym”, z PROWINCJI MEDIOLAŃSKIEJ, sławny teolog i żarliwy kaznodzieja, mąż z doskonałości i świątobliwości sławny; przez papieża Grzegorza XV do Polski posłany w roku 1621 jako komisarz apostolski dla „szczepienia reformy, albo raczej na utrzymanie zaczętej”. Liczył sobie wówczas lat więcej niż sześćdziesiąt czyli był już, jak to zaznacza autor „Kalendarza”, w „latach podeszłych”… Wziął ze sobą czterech kapłanów Włochów i dwóch laików; po drodze dołączyło jeszcze szesnastu polskich reformatów, rozproszonych naówczas w różnych prowincjach… Szli przez Innsbruck (Aenipontum), później barką do Wiednia (z łaski arcyksięcia Leopolda) i dalej pieszo do Gliwic, gdzie stanęli 2 października. Przyjmował ich jako gwardian o. Benedykt Bułakowski, a mieszkało tam wtedy braci trzydziestu sześciu. W Krakowie, dokąd przybył 15 października, stacjonował u Franciszkanów; tam wydzielono mu część dolnych krużganków dla odprawiania nabożeństw… Z wieloma spotykał się trudnościami, wielu przeciwników reformy stanęło na drodze jego starań… „Przy pomocy Boskiej sprawiła W.O. ALEXANDRA dzielność, a bardziej modlitwa, pokora i wielka w Bogu ufność, że wkrótce ułatwione są trudności, i praca jego pożądany miała skutek”…
W Warszawie, mile przez króla Zygmunta III przyjęty, w szkole Kościoła Farnego po Włosku kazywać zaczął. (…) A lubo wszyscy każącego rozumieć nie mogli, bez pożytku jednak żaden nie odchodził, gdyż przy zrządzeniu Ducha S. sama pobożna układność każącego, przytomnych do skruchy wzbudzała serca. (…) Ostrość zakonna, skromność, wstrzemięźliwość, czyniły mu powagę u ludzi…
Sam chleba żebrał, i tym się cieszył bardziej, im więcej niedostatku, umartwienia, przy ubóstwie zakonnym zakosztować mu się trafiło. (…) Oprócz codziennego nabożeństwa, po pół roku zwykł był odprawiać rekollekcye, przy ostrych postach i tak ścisłym milczeniu, że chyba w gwałtownych potrzebach kilka słów przemówił…
Urząd komisarza przez ponad dwa lata sprawował, zmarł w Warszawie 12 maja 1624 r.
Ojciec ten, iż był w powołaniu swoim żarliwy, w bogomyślności osobliwy, surowością życia znamienity, z wielu cnót jasny przykład z siebie dający, znacznym też po śmierci był uczczony pogrzebem, który swoją obecnością zaszczycił sam król i na znak szacunku habit jego całował… U jego grobu wypraszali sobie ludzie u Boga różne łaski… Proboszcz z Nadarzyna, cudownie uzdrowiony, „na wieczny dowód doznanego cudu zostawił tabliczkę” na której „wyabryfowany stoi Reformat, Xiądz zaś na łóżku leży” i napis widnieje: Votum fecit, gratiam accepit (Ślub uczynił, łaskę odebrał). Kilkanaście lat później otworzono zbutwiała już trumnę i „znaleziono olejek wdzięczny”… który jednak po jej nieostrożnym ruszeniu się wylał, „piasek jednak podobny do złotego (w który się Ciało rozsypało) został na dnie. Aby zaś w większej było uczciwości, na niewiadomym go bracia pochowali miejscu”…